Pomijając cenę działki, mediów i paru innych,
Mogę zbudować dom za 430 tys. zł płacąc za ogrzewanie 2800 zł rocznie, bądź dom za 480 tys. zł płacąc 800 zł rocznie.
( wartości przybliżone, ale nie o to chodzi )
Polanda zna takie przypadki usuwanie awarii kanalizacji - patrz podatek bykowy do połowy lat 70tych za nieposiadanie dzieci dla kawalerów.
A że jest dziura w budżecie to już temat podatku bykowego wrócił (bez większych szans) a co mi się najbardziej podoba to równouprawnienie z kobietami i dołożenie do bykowego podatku jałówkowego
Przyjdą jeszcze lata 30ste XXI wieku, gdzie będzie nie tylko podatek od wartości nieruchomości, deszczówki ale za brak posiadania i produkcji energii na swoje potrzeby, patrz brak solaru, wiatraka etc.
Różnica 2000 zł.
Decyzja:
a. inwestuję w pasywny 50 tys. zł więcej ciesząc się niskimi rachunkami pozostając trendy w nurcie ekologii
b. oszczędzam godząc się z większymi opłatami i gryząc się ze świadomością, że niszczę świat.
Państwo wychodzi na przeciw i "mówi":
dajemy Ci 50 tys. zł i bądź ekologiczny!
( samo zyskuje jeszcze więcej, ale to inny temat ... )
Wist w tym, że:
1. państwo nie daje Ci 50 tys. zł tylko dużo mniej, wychodzi tak ok. połowę,
2. podatek zapłacisz nie od 430 tys. zł, tylko od 480 tys. zł wartości domu ( za chwilę ).
Czyli racjonalnie podchodząc do tematu budowa domu pasywnego nie opłaca się i pozostaje dla zapaleńców ( m.in. takich jak ja ), którzy i tak zbudują dom o wysokich standardach w tym zakresie.
Po pierwsze to w tym przykładzie 430K / 480K różnica w podatku o wymiarze 2 promile wynosi 100 zł. Wliczać, ale i tak bilans z kosztami ogrzewania jest mocno pozytywny. Po drugie tyle płacisz, bo tyle posiadasz. To myślenie trochę kategoriami czy lepiej zarabiać więcej i płacić większe podatki, czy... Po trzecie w tej chwili świadomość społeczna jest niska, pytanie co będzie za 20 lat, jeśli będziesz chciał / musiał ten dom spieniężyć. Nie znam odpowiedzi, to pytanie otwarte, czy wyprzedzanie pewnych trendów nie jest formą zabezpieczenia się na przyszłość. Bo nie wiem jak inni, ale ja sześcianu w standardzie lata 70 czy wczesne 80 nie kupiłbym choćby i za 50 KPLN, choć wtedy bez wątpienia były super. Po czwarte nie wierzę w kataster. Znów, wróżką nie jestem, ale obserwując sprawność tego rządu i klasy urzędniczej, jako hazardzista chętnie się założę, że nie poradzą sobie z takim projektem przez kolejne 10 lat. Po piąte, i tak za 3 dni koniec świata
Globalnie nie jest to narodowy program oszczędzania energii i ekologii i tylko działania pozorne, a właściwie program edukacyjny dla urzędników naszym kosztem.
Bo konsekwentnie:
- weszliśmy do UE,
- podporządkowaliśmy się polityce wspólnoty,
- realizujemy dyrektywy, a te są nie ubłagalne - czas leci i nakazują, co nakazują.
- po 2020r. Państwo Polskie ( urzędnicy ) musza być "naumiani" jak tym sterować. Teraz testują to na żywym organizmie.
Mogę zbudować dom za 430 tys. zł płacąc za ogrzewanie 2800 zł rocznie, bądź dom za 480 tys. zł płacąc 800 zł rocznie.
( wartości przybliżone, ale nie o to chodzi )
Polanda zna takie przypadki usuwanie awarii kanalizacji - patrz podatek bykowy do połowy lat 70tych za nieposiadanie dzieci dla kawalerów.
A że jest dziura w budżecie to już temat podatku bykowego wrócił (bez większych szans) a co mi się najbardziej podoba to równouprawnienie z kobietami i dołożenie do bykowego podatku jałówkowego
Przyjdą jeszcze lata 30ste XXI wieku, gdzie będzie nie tylko podatek od wartości nieruchomości, deszczówki ale za brak posiadania i produkcji energii na swoje potrzeby, patrz brak solaru, wiatraka etc.
Różnica 2000 zł.
Decyzja:
a. inwestuję w pasywny 50 tys. zł więcej ciesząc się niskimi rachunkami pozostając trendy w nurcie ekologii
b. oszczędzam godząc się z większymi opłatami i gryząc się ze świadomością, że niszczę świat.
Państwo wychodzi na przeciw i "mówi":
dajemy Ci 50 tys. zł i bądź ekologiczny!
( samo zyskuje jeszcze więcej, ale to inny temat ... )
Wist w tym, że:
1. państwo nie daje Ci 50 tys. zł tylko dużo mniej, wychodzi tak ok. połowę,
2. podatek zapłacisz nie od 430 tys. zł, tylko od 480 tys. zł wartości domu ( za chwilę ).
Czyli racjonalnie podchodząc do tematu budowa domu pasywnego nie opłaca się i pozostaje dla zapaleńców ( m.in. takich jak ja ), którzy i tak zbudują dom o wysokich standardach w tym zakresie.
Po pierwsze to w tym przykładzie 430K / 480K różnica w podatku o wymiarze 2 promile wynosi 100 zł. Wliczać, ale i tak bilans z kosztami ogrzewania jest mocno pozytywny. Po drugie tyle płacisz, bo tyle posiadasz. To myślenie trochę kategoriami czy lepiej zarabiać więcej i płacić większe podatki, czy... Po trzecie w tej chwili świadomość społeczna jest niska, pytanie co będzie za 20 lat, jeśli będziesz chciał / musiał ten dom spieniężyć. Nie znam odpowiedzi, to pytanie otwarte, czy wyprzedzanie pewnych trendów nie jest formą zabezpieczenia się na przyszłość. Bo nie wiem jak inni, ale ja sześcianu w standardzie lata 70 czy wczesne 80 nie kupiłbym choćby i za 50 KPLN, choć wtedy bez wątpienia były super. Po czwarte nie wierzę w kataster. Znów, wróżką nie jestem, ale obserwując sprawność tego rządu i klasy urzędniczej, jako hazardzista chętnie się założę, że nie poradzą sobie z takim projektem przez kolejne 10 lat. Po piąte, i tak za 3 dni koniec świata
Globalnie nie jest to narodowy program oszczędzania energii i ekologii i tylko działania pozorne, a właściwie program edukacyjny dla urzędników naszym kosztem.
Bo konsekwentnie:
- weszliśmy do UE,
- podporządkowaliśmy się polityce wspólnoty,
- realizujemy dyrektywy, a te są nie ubłagalne - czas leci i nakazują, co nakazują.
- po 2020r. Państwo Polskie ( urzędnicy ) musza być "naumiani" jak tym sterować. Teraz testują to na żywym organizmie.
Komentarze
Prześlij komentarz